37 stopni w cieniu zniechęciło
niejednego twardziela od wyj¶cia z klimatyzowanego pomieszczenia na upalny dwór i
jeszcze założenie koniecznego stroju na motocykl...
Ale najwytrwalsi i tym razem
nie zawiedli :) Jak zwykle podzielili¶my się na dwie grupy (enduro - prowadził Robert,
asfalt - prowadził Marek)
Trasa enduro biegła jak
zwykle przez chwilę tras± czołgow± na poligonie w Biedrusku. Nie było błota ale dużo
kurzu. Przejazd był technicznie prosty az do chwili gdy...
podstępnie obserwuj±ca nas z ukrycia
opona samochodowa z wystaj±cym oplotem nagle i niespodziewanie zaatakowała tylne koła
motocykla Adama...
Adam mimo wielkiej woli
walki, przemierzaj±c kurz i dziury na czołgówce został bez uprzedzenia zatrzymany w
miejscu...
ok. 40 minut potrzebowali¶my
aby za pomoc± prymitywnych narzędzi i harcerskiego do¶wiadczenia wyrwać się ze szponów
przebiegłej opony...
W końcu sie udało i kompletnie mokrzy,
okurzeni i zmęczeni mogli¶my pojechać dalej... Postanowili¶my dojechać do Jerzykowa
nad jezioro aby na dzikiej plaży wskoczyć do jeziora...
Spodziewali¶my się wielu
ludzi...ale nie było nikogo...To nawet lepiej pomy¶leli¶my... Ale dlaczego? Czyżby
lokalny le¶niczy dostał unijn± dotacje na mandaty?
Niestety jakież było nasz
erozczarowanie gdy na miejscu zastali¶my tablicę informacyjna "zakaz k±pieli -
Sanepid" :(
Pozostało nam odparować w cieniu, złapać
oddech i pognać dalej ¶cieżkami w kierunku punktu docelowego...
W tym samym czasie Marek
prowadz±c grupe asfaltow± (jak zwykle nie używaj±c hamulca) przemierzał sprawnie
kilometry rozgrzanego
i czystego asfaltu... Ale jak
to na motocyklistów przystało od czasu do czasu trzeba zrobic przerwe na papieroska...
albo na szybkie zwiedzanie...
albo na sprawdzenie ile tam
jeszcze paliwa...
aż dopadł ich sromotny głód...
i trzeba było brać zatrzymać na
szybkiego...
hoddoga z potrójn± ilo¶cia
zimnych napojów...
i tak sobie jedli tego
hoddoga...
zerkaj±c na lokalne zabytki...
upajaj±c się widokiem
swoich rumaków...
tych czerwonych także...
no ale czasem pewne zasłaniały inne...
od koloru do wyboru...
a gdy czas nadszedł...
pognali zo Zaniemy¶la
bo tam już od kilku godzin wła¶ciciele
pewnego campingu...
w pocie czoła pochodz±cym
nie tylko z grila...
przygotowywali dla nas (o
zgrozo znowu) gor±cy poczęstunek :)
na szczę¶cie chłodziwo było dostępne
bez ograniczeń...
a było nam potrzebne jak
nigdy dot±d...
bo zmordowani bezdrożami
znacznie się...
odwodnili¶my (tak sobie to tłumaczyli¶my)
:)
więc gdy nadeszł± już ta
chwila...
i poczuli¶my dotyk zimnego
kufla piwa...
z delikatna nutka dekadencji chmilowej...
uczta się zaczęła a humory
jeszcze bardziej poprawiły...
Odwiedzili nas również nasi
przyjaciele z Malty ("U kibiców") którzy niestety z uwagi na prace...
dotarli nieco póĽniej...już na
miejsce...
Rozmowom i pytaniom,
komentarzom, wymianie informacji przerywanej łykiem piwa...
nie było końca...
I tak odpoczywaj±c w przyjemnym cieniu...
siedzieli¶my...
rozmawiali¶my...
zerkali¶my z sentymentem na motocykle...
japońskie również... :)
aż pod koniec dnia nadszedł
czas na zakończenie sympatycznego obozowiska...
Je¶li chcesz być
informowany
o podobnych wyjazdach
i doł±czyć do wesołego grona - zarejestruj się.
i strudzeni jakże pracowitym dniem
pojechali¶my do domów aby tam wreszcie móc odpocz±c... :)